Liczba wyświetleń

sobota, 31 sierpnia 2013

NOWA ANKIETA!

Po prawej stronie pojawiają się ankiety na które możecie odpowiadac :3
Poprzednia dotyczyła waszego ulubieńca z zespołu, wygrał Niall, a zaraz po nim Harry :D
Nowa ankieta dotyczy mojego bloga, a raczej moich opowiadań :) Chciałabym, aby każdy czytający je odpowiedział szczerze na to pytanie. Chcę wiedzieć czy komuś się podobają i czy mam się bardziej starać, a może jest idealnie tak jak piszę teraz? Tego nie wiem, więc czekam tydzień na wasze odpowiedzi! :>

Po wczorajszej premierze nie mogłam usnąć ! :o Tak się jarałam. Oglądnęłabym jeszcze raz!
Dzisiaj ok 18:30 możecie sprawdzać na tej stronie ---> http://www.onebigannouncement.com/ <--- czy Polska pojawi się na liście państw z trasy koncertowej! Ja mam skrytą nadzieję, że ujrzę tam napis POLAND <3

Btw, dzisiaj nowy rozdział ;)

czwartek, 29 sierpnia 2013

Larry- Rozdział 11

Louis siedział w radiowozie czekając, aż cały ten koszmar się skończy. W samochodzie siedział też Zayn. Cała ekipa policyjna dojechała na miejsce i szybko się rozproszyli na całym terenie. Nie mogli pozwolić na to, żeby poszukiwany ich zauważył albo usłyszał. Musieli zrobić to po cichu i spokojnie. Mieli swój tajny znak, na który mogli atakować.
-Jak myślisz, dadzą radę? -Zapytał nerwowo mulat odpinając pas na tylnym siedzeniu.
-Mam nadzieję, że nic mu nie jest. -Tomlinson siedział jak na kazaniu, oczy miał pełne łez, a w głowie najstraszniejsze scenariusze. Po jakichś 20 minutach było już po wszystkim. Do radiowozu podszedł jeden z policjantów mówiąc, że Tomlinson może zobaczyć Harrego. Lou wysiadł niepewnie ocierając mokre policzki od łez. Wszedł do starej fabryki, w wejściu minął się z tym mordercą, którego miał ochotę zabić, jednak to byłoby dla niego zbyt proste. Należała mu się większa kara. Z daleka widział Harrego siedzącego na fotelu. Był coraz bliżej niego a jego płacz był coraz bardziej głęboki. Stojąc tuż przed nim, nie mógł opanować swoich emocji. Lou ryczał jak małe dziecko, upadł na kolana, i skulił głowę w dół. Nie mógł patrzeć na Loczka w takim stanie. Wszędzie krew. Miał połamane palce, podziurawione nogi, złamany nos, prawie odcięte ucho i rozcięte policzki, nie mówiąc już o ciosach młotkiem w brzuch i kolana. Styles wyglądał okropnie.
-Cześć Lou. -Powiedział szeptem Loczek.
-Harry... -Louis nie był w stanie nic powiedzieć przez łzy. Przytulił się do Harrego uważając na wszystkie jego uszkodzenia, a potem zabrała go karetka. Louis pojechał taksówką z Zaynem do szpitala gdzie leżał Harry. Siedział z nim przez całą noc, aż w końcu się obudził.
-Jak się czujesz? -Zapytał Tomlinson.
-Żyje, ale wszystko mnie boli. -Uśmiechnął się lekko Harry.



****************
Krótki, na szybko.
Przepraszam za błędy itd.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! <3

środa, 28 sierpnia 2013

Larry- Rozdział 10

Harry siedział z zaklejonymi ustami w furgonetce, ręce miał związane jakimś sznurkiem, który strasznie go uwierał. Nie wiedział gdzie jedzie i czy w ogóle Louis zauważył jego zniknięcie. Bał się. Po pewnym czasie samochód stanął, a drzwi do furgonetki otworzyły się i Harry został oślepiony światłem, którego nie widział dłuższy czas.
-Wysiadaj pedale! -Te słowa jakże miło go powitały. Wielki facet złapał Harrego za ramię i mocno pociągnął rzucając go na ziemię. Zerwał mu taśmę z ust, a potem lekko się zaśmiał. Harry rozglądnął się, ale kompletnie nie wiedział gdzie jest. Jednak kojarzył to miejsce. Weszli do środka i dopiero wtedy zorientował się, że są w starej, opuszczonej fabryce gdzie kiedyś bawił się z kolegami jak był jeszcze bachorem.
-Co się tak rozglądasz?! Siadaj! -Facet wskazał palcem krzesło na którym miał usiąść Loczek. Posłusznie zajął swoje miejsce. Obok stał stolik z różnymi narzędziami. Jakieś noże, szczypce, młotek, kombinerki, igła, scyzoryk, nożyczki i inne tego typu narzędzia. Harry miał łzy w oczach. Nie dla tego, że się bał, ale dla tego, że nie zobaczy już więcej Tomlinsona. Wielki facet podszedł do niego bardzo blisko, wtedy Harry zobaczył dokładnie jego twarz. Tak, to był ten sam facet, który zabił jego dziewczynę, rodzinę. Złość rozwalała Stylesa od środka. Miał ochotę urwał głowę temu frajerowi.
-A więc znowu się spotykamy. -Powiedział facet chodząc dookoła Harrego. -Pamiętasz mnie?
-Zbyt dobrze. Jak mógłbym zapomnieć? Wytępiłeś całą moją rodzinę, dziewczynę, a potem spaliłeś dom tak żeby policja myślała, że to przez pożar umarli. -Ton Harrego był groźny.
-No to nie muszę się przedstawiać.. Teraz załatwię Ciebie, a na sam koniec twojego chłopaczka i jego kolegę. Może tak być?
-Odpierdol się od Louisa! -Krzykną Harry.
-Ooo, widzę, że ktoś się martwi. I wiem już jak się nazywa. Dziękuję na info!
-Słyszysz? Zrób ze mną co chcesz, ale zostaw Louisa i jego znajomych w spokoju. Proszę.
-Jak ładnie prosisz.. Pewnie ktoś by się nabrał na te słodkie oczka, ale nie ja! -Facet wybuchnął śmiechem. -Teraz się trochę pobawimy.
Harry widząc jak facet sięga dłonią po nóż miał przed oczami twarz Louisa, wszystkie chwile z nim spędzone. Do oczu napłynęły mu łzy, ale rozmyślanie przerwał krzyk. Facet wbił mu nóż w kolano. To był dopiero początek jego męczarni.. W tym samym czasie Louis pojechał na policję, opowiedział o całym zdarzeniu i jak wygląda ten porywacz. Okazało się, ze policja szukała go już kiedyś ale sie poddali po roku. Jednak wiedzieli gdzie miał swoją kryjówkę w Londynie. Od razu zorganizowali akcję poszukiwawczą.


*********
Taki na szybko. Przepraszam za błędy itd.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Wieczorem może nowy rozdział, ale nie obiecuję!

wtorek, 20 sierpnia 2013

Larry- Rozdział 9

-Gdzie On do cholery jest?! -Liam nerwowo chodził po salonie próbując dodzwonić się do kuzyna.
-Pewnie został na noc u Harrego. Przestań się tak zamartwiać Liam, On jest już dorosły. -Poklepał go po ramieniu Blondasek stojąc tuż za nim w samych bokserkach, drapiąc się po głowie i z burczącym brzuchem.-Robię tosty, chcesz?
-Nie. -Liam usiadł na kanapie i ponownie wykręcił numer do Louisa. Wreszcie odebrał!
Lo:Jezu, Liam dobijasz się do mnie od dwóch godzin, nie dasz pospać? Jest dopiero 10!
Li: Jak dobrze, że odebrałeś. Gdzie Ty się podziewasz????
Lo: Zostałem u Harrego, jakiś problem? Liam, nie jestem już dzieckiem. Wydaję mi się, że mogę wyjść z domu bez zapowiedzi?
Li: No możesz, ale się martwiłem.
Lo: Okej, rozumiem. Ale nic mi nie jest. -Tymi słowami Tomlinson zakończył rozmowę i odwrócił głowę do Harrego, który już nie spał. Patrzył na Louisa swoimi słodkimi, zielonymi oczkami lekko się uśmiechając. Spod kołdry wystawała tylko jego głowa.
-Niech zgadnę, Liam? -Zapytał Harry niskim głosem, prawie szepcząc
-Taaa, ponoć się martwił, że nie wróciłem na noc do domu. -Louis wsunął głowę pod kołdrę i przytulił do siebie Loczka. W takiej pozycji leżeli jeszcze jakiś czas, do puki Zayn nie wbiegł do ich pokoju.
-Ej Harry, ten koleś znowu tu przyszedł. Stoi pod drzwiami, jeszcze nie otworzyłem. -Powiedział nerwowo mulat.
-O kurwa. -Harry aż wstał z łóżka. W tej sytuacji nikomu nie przeszkadzało to, że był nagi.
-Ja pójdę otworzyć. A Wy tu siedźcie. -Louis zarzucił na siebie szlafrok i zszedł na dół. Zrobił zaspaną minę i otworzył drzwi.
-Witam, coś się stało?
-Dzień dobry. Przepraszam, że o tak wczesnej porze, ale pilnie poszukuję pewnego chłopaka, podobno tu mieszka. -Facet był wielki, napakowany i zabiłby samym spojrzeniem.
-A jak się nazywa? -Louis starał się zachowywać luźno, bez nerwacji.
-Harry Styles, mamy mały rachunek do zapłaty.
-Harry Styles? Nie kojarzę.. Mieszkam tu od dwóch dni, a wcześniej podobno tu ktoś mieszkał.
-Jest pan pewny? -Wzrok tego faceta był okropny. Louis cały się trząsł od środka.
-Tak, na 100%.
-Jeżeli dowiem się, że to kłamstwo to będę musiał porozmawiać z nim, ale też i z panem.
Louis zamknął drzwi na klucz i biegiem wrócił do pokoju Harrego. Opowiedział im cały przebieg tamtej rozmowy. Cała trójka siedziała zastanawiając się co zrobić. Na policję? Oni go nie złapią, a sprawią, że koleś wkurzy się jeszcze bardziej. Harry był w wielkim niebezpieczeństwie, Louis od tamtego ranka również...

-O matko! Jak cudownie wyjść wreszcie na miasto! -Powiedział Harry idąc miastem z Louisem i Zaynem.
-Nie wychodziłeś z domu przez dobry miesiąc. Teraz możesz się nacieszyć. -Zaśmiał się Malik.
-Patrzcie! Wesołe miasteczko! -Krzykną Louis wskazując palcem na kilka karuzel obok parku. -Idę po bilety.
-Dobra to ja skoczę szybko do łazienki, a Ty się stąd nie ruszaj, jasne? -Zayn skierował ku Harremu groźne spojrzenie, które miało go ostrzec. Loczek stał tam teraz sam czekając na Malika i Tomlinsona, którego ledwo widział przez ten tłum. Harry rozglądną się na boki sprawdzając czy któryś z nich już nie wraca, gdy nagle zorientował się, że ktoś za nim stoi. Chciał się odwrócić, ale nie zdążył. Wielka łapa zatkała jego usta, a druga złapała jego ręce za plecami. Jakiś wielki facet ciągnął go przez tłum ludzi. Wrzucił go do jakiegoś wielkiego samochodu. Harry widział tylko ciemność. Chyba był w furgonetce. Był przerażony.
-Harry?! -Krzyknął Louis rozglądając się po całym wesołym miasteczku.
-Kazałem mu tu zostać. -Powiedział Zayn.
Nagle obok nich przejechała bordowa furgonetka, a z okna pomachał do nich ten sam wielki facet, który ich nawiedzał w domu, w poszukiwaniu Harrego.
-NIE! -Louis zaczął biec za samochodem, ale bez skutecznie. -Zostaw go!! STÓJ!
Tomlinson padł na kolana na samym środku drogi, z oczu płynęły mu łzy. Właśnie porwali Harrego. Co z nim zrobią?! Czego oni od niego chcą? Louis nie wiedział co robić. Zayn zgarnął go z ulicy i zaprowadził na najbliższą ławkę. Oboje byli w kiepskim stanie.

****************
Przepraszam za bledy.
Przepraszam ze dopiero teraz.
Przepraszam ze takie krotkie.
Przepraszam ze takie glupie.

niedziela, 18 sierpnia 2013

Oh god, why!?

Moze mi ktos powiedziec po co zyjemy? Mowia mi zebym szla za swoimi marzeniami, ale one nie zostana spelnione... Uslysze ich na zywo? Zobaczy ich na zywo chociazby z ostatniego rzedu na arenie koncertowej? Da mi ktos slowo ze spelnie to marzenie?

Nie wiem czy pisac dalej... Czyta ktos? Brak motywacji.

piątek, 16 sierpnia 2013

Uwaga kochani :(

Wiem, ze juz ktorys dzien z kolei nie pisze nowych rozdzialow. Jest to spowodowane tym ze pogoda jest cudowna i wiekszosc czasu spedzam na polu. Nie wiem czy ktos wgl czyta, wnioskujac po malej ilosci komentarzy, ale dzisiaj wieczorem pojawi sie nowy rozdzial. Jezeli bd miala pomysl to moze nawet i dwa ! :)

See ya!

wtorek, 13 sierpnia 2013

Larry- Rozdział 8

Następnego dnia Tomlinson spał do 11, aż wreszcie się przebudził Leżał na łóżku z zamkniętymi oczami. Słyszał, że ktoś się obok niego pałęta więc postanowił je otworzyć.
-Dzień dobry! -Krzyknął Loczek stojąc nad jego łóżkiem z jakąś tacką.
-Harry? Co Ty tu robisz?
-Przyniosłem Ci śniadanie. -Harry wyszczerzył do niego zęby i podał mu tackę z jedzeniem. Sam usiadł obok niego. Tomlinson jadł śniadanie, a Styles tylko siedział i się na niego gapił. Gdy skończył, zabrał tackę i zniósł ją na dół do kuchni. Gdy wrócił do pokoju, zauważył, że Louisa nie było z łóżku. Wszedł do pokoju głębiej i w tej chwili Tomlinson wybiegł zza drzwi łapiąc Loczka i kładąc się razem z nim na łóżko.
-Ej, co Ty robisz? -Zapytał Harry śmiejąc się. Więcej nie był w stanie powiedzieć bo Louis zaczął go całować. Nic więcej nie robił, tylko go całował. Louis nie chciał być nachalny czy coś w tym rodzaju i nie chciał, żeby Styles czuł się nieswojo. Poranek, a raczej przed południe zleciało im bardzo miło. Leżeli na łóżku wtuleni w siebie oglądając jakieś kreskówki w telewizji. Właściwie to one leciały tylko w tle, a oni ciągle rozmawiali. Żadnemu nie chciało wychodzić się dzisiaj z łóżka więc mieli plan spędzić tam cały dzień. Jednak ich plany legły w gruzach gdy do Harrego zadzwonił Zayn.
Z:Ej stary, bo u nas w domu był jakiś koleś. Pytał o Ciebie.
H:A jak wyglądał?
Z:Dosyć wysoki, brązowe włosy, krótkie, i miał dziwne buty.
H:Z wężami na skórze?
Z: No tak... Znasz go?
H:Tak, niestety. Okej nie martw się, zaraz wracam do domu.
Loczek rozłączył się i przerażonym wzrokiem spojrzał na Louisa, który nie wiedział o co chodzi. Szybko mu powiedział o tym czego dowiedział się od Zayna.
-Lou, to jest ten facet, który zabił moją rodzinę. Powiedział, że mnie znajdzie. I tak się stało. -Harry zaczął płakać.
-Ej, ej! Przestań płakać, Harry. Nic Ci się nie stanie, jasne? -Louis spojrzał mu prosto w oczy i zaczął pocieszać. -Jestem przy Tobie. Nie pozwolę Cię skrzywdzić.
Łzy płynęły po policzkach Harrego jak z wiadra. Nie mógł przestać. Doszedł do siebie w taksówce jadąc do domu. Louis jechał razem z nim.
-Zayn! Jestem. -Krzyknął Harry wchodząc do domu. Louis stał i podziwiał piękny salon.
-Wreszcie, a teraz opowiadaj co z tym gościem. Oooo, mamy gościa? -Zayn zauważył Louisa. Lekko się uśmiechnął.
-Cześć, jestem Louis. -Tomlinson wyciągnął do niego dłoń w ramach przywitania. Zayn ją uścisnął. Chwilę później siedzieli już w salonie i Harry opowiadał Zaynowi tragiczną historię z Chicago.
-O kurwa. -Powiedział Malik rozszerzając oczy. -Zabił twoją rodzinę, a teraz chce zabić i Ciebie?
-Właśnie tak. -Harry potwierdził. Spojrzał na Louisa, a ten się do niego lekko uśmiechnął.
-I co teraz? -Malik był przerażony faktem iż ktoś chce zabić jego nowego przyjaciela.
-Nic. Muszę uważać na to gdzie idę, z kim idę, nie wychodzić późno..
-Najlepiej to by było gdybyś wcale nie wychodził z domu. -Powiedział stanowczo Louis.
-Mam siedzieć ciągle sam w domu?
-Nie, ja będę do Ciebie przychodził jak Zayn będzie w pracy.
-Okej, pomysł dobry. Też wole, żebyś siedział na tyłku. -Powiedział Zayn lekko się uśmiechając.
Mała narada dobiegła końca i w salonie został już tylko Zayn i Louis. Harry poszedł na górę bo bolał go brzuch.
-Długo już jesteście razem? -Zapytał Mulat.
-Nie, trzy dni. Ale mam nadzieję, że długo tak zostaniemy.
-Jakoś wcześniej nie miałem styczności z gejami.
-No to miło mi być twoim drugim gejem. -Roześmiał się Louis.
-Żeby nie było, nic do was nie mam stary! Ważne, żebyście byli szczęśliwi, no nie?
-Prawidłowy tok myślenia. Miłość to miłość i już. Nie zawsze zakochasz się w przeciwnej płci. A Loczek jest tego idealnym przykładem.
-Czemu?
-No bo on miał przecież dziewczynę. I miałby ją nadal gdyby ten skurwiel nie wytępił całej jego rodziny.
-Poważnie? Nie był gejem? -Zayn się zdziwił.
-Poznał mnie i wtedy się wszystko zmieniło. Uwierz mi, że gdybym wiedział jak wygląda ten facet to zabił bym go nawet na środku ulicy nie myśląc o tym czy trafię za kratki czy nie. Skoro on nie miał skrupułów dobrać się do jego dziewczyny, potem ją zabić to ja też nie będę miał. -Ton Louisa był poważny.
-Domyślam się, ale boję się, że nie dałbyś sobie rady sam. Facet wygląda strasznie i jest szeroki jak ty wzięty dwa razy... GORYL!

Zayn zebrał się do pracy ok 14, szedł na popołudnie. Więc do 22 Harry z Louisem mieli wolny dom.
-Harry? Co Ty robisz? -Zapytał Louis patrząc na Harrego, który na środku salonu się rozbierał.
-Nic. Lubie chodzić nago. Zawsze to robię gdy jestem sam.
-Ale nie jesteś sacm.
-Ale Ty to co innego. -Harry uśmiechnął się i lekko oblizał wargi.
-Fajnie się tak chodzi? -Zapytał zaciekawiony Louis.
-Sprawdź. -Tymi słowami zakończyła się pogawędka bo chwilę później obaj biegali po całym domu nago krzycząc i goniąc się nawzajem. Nagle Louis złapał za rękę Loczka i przyciągnął go do siebie.
-Harry, nie pozwolę Cię skrzywdzić. -Powiedział prawie szeptem.
-Wiem. -Harry uniósł kąciki ust do góry, a chwilę później złożył nimi buziaka na ustach Tomlinsona.
Byli zmęczeni więc usiedli na kanapie i oglądnęli jakąś komedię w celu rozluźnienia. Drzwi do domu otworzyły się i do salonu wparował Zayn, który był oszołomiony tym co widział.
-Eee, co robicie? -Zapytał.
-Oglądamy. -Louis zupełnie zapomniał o tym, że razem z Harrym siedzą właśnie nago przed telewizorem. Minęła chwila zanim sobie to uświadomili. Nagle zerwali się z kanapy chcąc się jak najszybciej z tamtąd ulotnić.
-Ej! Nie mam nic do tego. Siedźcie sobie goli przed telewizorem! Kurwa, mamy to samo, bez spiny. -Nagle Zayn zdjął spodnie, koszulkę i skarpetki, siadając w samych bokserkach na kanapie. Wieczór minął im świetnie. Trochę się pośmiali, zamówili pizze, a potem gdy Louis miał się zbierać, Zayn zaproponował mu zanocowanie u nich.
-Przecież nie będziesz wracał tak późno do domu. Szczególnie, że tamten facet może siedzieć przed domem. -Powiedział Malik.
-Racja, zostań Lou. -Harry poklepał Tomlinsona po ramieniu. Chwilę później byli już w swoich pokojach. Właściwie to Zayn w swojej sypialni, a Harry z Louisem w drugiej. Poleżeli chwilę na łóżku, a potem zasnęli w swoich objęciach.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Larry- Rozdział 7

-Wróciłem! -Lou krzykna zamykajac drzwi do domu.
-I jak było? Opowiadaj! -Powiedział zaciekawiony Liam zbiegajac po schodach a tuz za nim Blondasek. Byli w samych bokserkach wiec Lou doszedl do wniosku ze mieli ciekawe zajecie. Usiedli w kuchni, Tomlinson opowiadal, a tamta dwojka sluchala jak zahipnotyzowani. Cieszyli sie ze Louis wreszcie kogos sobie znalazl. Mieli dosc tego ze ciagle chodzil smutny po domu.
-Okej a teraz ide sie umyc. -Tomlinson wstal z krzesla.
-Moge isc z Toba? -Zapytal Niall.
-Nie?
-Ale czemu? Zawsze mi pozwalales. -Z twarzy blondaska znikl usmiech i pojawil sie grymas.
-Ale teraz to zupelnie co innego! Mam chlopaka Niall... -Tomlinson skierowal sie w strone lazienki tak jak mial zaplanowane. Rozebral sie i migiem wskoczyl pod prysznic. Woda kapala mu z nosa, ciekla po szyi, po jego klacie, mijala podbrzusze, zwalniala nieco przy jego czlonku, a potem splywala po nodze. Tomlinson delikatnym ruchem dloni, myl sie gąbka. Pelno piany na jego ciele tak jak pelno Harrego w jego glowie. Przed oczami mial jego usmiech, jego zielone oczy, jego loczki ktore tak starannie polrawial co chwile. Na ustach wciaz czul ten pocalunek gdy Harry przyjechal pod jego dom, ale tez ten ktory mial miejsce kilka godzin temu. Wciaz czul na swojej dloni jego dlon. Czul, ze Harry z nim jest mimo odleglosci ktora ich wlasnie dzielila. Zamknal oczy i pozwolil poniesc sie myslom. Mial w glowie piekny scenariusz swojego zycia z Harrym. Ich slub, ich rodzine, moze dzieci? Wszystko to bylo magiczne do czasu gdy otworzyl oczy. Zdal sobie sprawe ze jest pod prysznicem a nie w krainie zwanej Wonderland. Jednak nie przestal o nim myslec. Oparl sie jedna reka o plytki i polozyl na niej glowe. Druga zas przejechal po szyi, klacie, brzuchu az w koncu zjechal tak nisko jak chcial. Zamknal oczy i wyobrazajac sobie Harrego, dosyc szybkim ruchem reki ulzyl sobie. Dluzej nie dalby rady. Bialy plyn wytrysna na plytki, powoli splywal. Louis szybko wytarl sciane. Nie wiedzial czemu to zrobil. Racja, byl napalony myslac o Harrym itd ale sa razem wiec czemu.. Ahh nie wazne. Wytarl sie do sucha recznikiem i nalozyl na tylek bokserki. Polozyl sie i staral sie zasnac ale Harry nie dawal mu spokoju. Louis nie wiedzial co lubi w nim najbardziej. Piekny, szeroki usmiech ktory odkrywa jego biale zeby? Oczy o tak pieknym odcieniu zielonego jakiego nigdy jeszcze nie widzial, ktory sprawial ze jego wzrok byl jeszcze bardziej seksowny? Doleczki w policzkach ktore pojawialy sie za kazdym razem gdy tylko sie usmiechnal? Brazowe loki, ktore co chwile opadaly mu na czolo, a on starannie je poprawial, zawsze w ten sam sposob? Jego meskie dlonie, ktorych dotyk dzialal na Tomlinsona kojaco i sprawial ze mial dreszcze w podbrzuszu? Czerwone rumience, ktore pojawialy sie gdy tylko czul sie zawstydzony? Wykrecanie sie od rozmowy o uczuciach? Ten niski ton, ktory sprawial ze czul sie przy nim bezpiecznie, a jednoczesnie uznawal go za najbardziej seksowny? To jak powstrzymuje sie od placzu i trzesie mu sie broda, a w oczach ma swieczki? Jego sposob chodzenia? Czy moze obsesja na punkcie kotow? On sam nie wiedzial co podobalo mu sie najbardziej jednak mimo tego wiedzial ze go kocha, ze Harry jest tym kims kto moze odmienic jego zycie na lepsze. Nie uslyszal od niego tych samych slow ktorymi go pozegnal po kolacji, ale mial nadzieje ze Harry czul tak samo. Lou mial nadzieje ze Harry tez go kocha. Chociazby najmniejszym ulamkiem jego serca. Moglby oddac wszystko zeby uslyszec te slowa od Loczka. Mial nadzieje, ze kiedys to nastapi.

***********************
Piszę z telefonu wiec przepraszam za wszelkie błędy i to że nie pisalam polskich znakow ale zajeloby mi to jeszcze wiecej czasu :p

CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3
To mnie motywuje.

Moze bedzie jeszcze jeden rozdzial dzisiaj  :D

Larry- Rozdział 6

L:Będę o 15.
H:Okej, jak coś to pisz.
Loczek z samego rana rozmawiał z Tomlinsonem, który zaprosił go na mały wypad. Mieli spotkać się pod nowym domem Harrego o 15 i iść gdzieś na miasto. Schodząc do kuchni Loczek wyjebał się na schodach.
-Nic Ci nie jest?? -Zapytał zaaferowany Zayn, który był wtedy w kuchni.
-Nie, jest okej. Dzięki. -Podniósł się i razem z Malikiem powędrował do kuchni oglądając swoje nogi, czy na pewno nic mu nie jest. Zjedli śniadanie, troche pogadali, a potem Malik wyszedł do pracy, a On został sam w wielkim domu. Nie było tam już Perrie, która mogła na niego wyskoczyć z rękami z każdej chwili. Wreszcie mógł się rozebrać i pochodzić chwilę nago, tak jak lubił najbardziej. Gdy był goły, czuł, że jest czysty, że żyje w zgodzie z naturą. Nie wiedział sam skąd u niego takie przekonania, ale lubiał siedzieć bez majtek na kanapie oglądając film, albo jeść obiad.

**********
-I jak z tą dziewczyną? -Zapytał Louis gapiąc się w chodnik. Szli właśnie na miasto, a gdy zapadła cisza, postanowił o to spytać.
-Wyprowadziła się. Zayn z nią zerwał i teraz mamy wielki dom tylko dla siebie. -Harry uśmiechnął się patrząc jak na twarzy Tomlinsona znowu gości usmiech. -Wpadnij kiedyś to coś oglądniemy.
-Okej, ale nie znowu ten twój ulubiony film! -Zaśmiał się Lou.
Szli dosyć długo i ciągle o czymś rozmawiali. W pewnym momencie Harry złapał Louisa za rękę i spojrzał na niego. Widział, że się tego nie spodziewał. Ale po chwili Tomlinson się uśmiechnął, a Harry odetchną z ulgą.
-A dowiem się gdzie idziemy? -Zapytał Styles.
-Jesteśmy na miejscu. -Powiedział unosząc głowę w górę.
Stali pod wielkim London Eye, które znajdowało się w centrum Londynu.
-Ale Louis, jest zamknięte. -Harry zauważył tabliczkę z napisem DZISIAJ NIECZYNNE. -Widocznie coś musiało się popsuć.
-Aaaaaalbo, ktoś zarezerwował je na dzisiejszy wieczór. -Tomlinson uśmiechnął się szeroko do Loczka, a chwilę później rozmawiał już z ochroniarzem. Wielki goryl pilnujący London Eye wpuścił chłopców do środka.
-Poważnie?! -Harremu oczy wyszły na wierzch. W środku kabiny do której weszli znajdował się stolik z pysznie wyglądającą kolacją dla dwojga, świecie, wino, jakieś kwiaty, a nawet małe radyjko jakby chcieli posłuchać muzyki.
-Podoba się? -Tomlinson miał nadzieję, że Harry był zadowolony.
-Czy się podoba? Louis, nikt nigdy wcześniej czegoś takiego dla mnie nie zrobił! Jest idealnie, dziękuję. -Harry miał świeczki w oczach, ale powstrzymał się od płaczu. Podszedł do Louisa i złożył na jego policzku małego buziaka, który był wyrazem wdzięczności. Usiedli przy stoliku. Louis otworzył wino i polał do kieliszków. Dał znak ochroniarzowi i wtedy wielkie koło młyńskie zaczęło się powolutku poruszać. Minęło 10 minut i zdążyli zjeść już zupę, gdy się zatrzymali. London Eye było cudownie oświetlone, było już ciemno, a ich kabina znajdowała się dosłownie w środku, na samej górze. Louis wstał od stolika, a zaraz za nim Harry. Stanęli przy szybie i podziwiali Londyn.
-Wiesz co? Mieszkałem tu całe dzieciństwo, a nawet dłużej, ale teraz jestem tu pierwszy raz. -Powiedział Tomlinson.
-Poważnie? Ja byłeś jakiś rok temu. Ale to nie to samo co teraz. -Uśmiechnął się Harry.
-Wtedy byłeś w dzień? Racja, wieczorem lepsze widoki, ładniejsze.
-Nie, to nie to. Teraz jest lepiej bo jestem tu z Tobą. -Harry spojrzał mu w oczy i czuł rękę Louisa na swoim tyłku. Ich twarze zbliżyły się do siebie na odległość dosłownie 2 albo 3 centymetrów. Louis przechylił lekko głowę w lewo, zamknęli oczy, a chwilę później ich usta złączyły się pięknym, długim pocałunkiem. W tej samej chwili nad ich głowami pojawiły się sztuczne ognie. Nie wiele, ale wystarczająco, aby oboje zapamiętali tę chwilę do końca swojego życia. Stali tak jeszcze chwilę, wtuleni w siebie, oglądając Londyn. Potem wrócili do stolika i rozkoszowali się pysznym kurczakiem z frytkami. Dużo rozmawiali. Opowiedzieli sobie nawzajem o swoim dzieciństwie. Okazało się, że chodzili do tego samego przedszkola, że Louis skończył je dwa lata wcześniej, więc na pewno razem się nie bawili. Strasznie dużo się śmiali, dogadywali się. Wiedzieli o tym bardzo dobrze. Zostali dla siebie stworzeni i nie myśleli o tym co pomyślą o nich ludzi, gdy zobaczą ich chodzących za rękę, całujących się. Czuli coś do siebie i cieszyli się sobą. Po Romantycznej kolacji Louis zamówił taksówkę i podjechali pod dom Harrego, w połowie.
-Świetnie się dzisiaj bawiłem. Dziękuję, że to dla mnie zorganizowałeś Lou. -Powiedział Harry.
-Nie ma sprawy, teraz już wiem na pewno. -Uśmiechnął się Tomlinson łapiąc go za rękę.
-Co wiesz?
-Kocham Cię Harry. -Louis mówiąc to widział jak Harry czerwienieje na twarzy więc dał mu tylko buziaka i wsiadł do taksówki. Był zadowolony z tego, że wreszcie to powiedział. Loczek usiadł na schodach przed domem i trochę myślał. Zastanawiał się czemu nie powiedział mu tego samego? Może tak nie czuje? Ale wydawało mu się przecież, że... Nic już nie wiedział. Zbyt duży mętlik w głowie. Jednak miał wielkiego banana na twarzy przypominając sobie tą sytuację przez resztę wieczoru.

Larry- Rozdział 5

-Perrie musimy pogadać. -Powiedział Malik wchodząc do swojej sypialni gdzie siedziała blondynka.
-O co chodzi? Byłeś u tego Stylesa powiedzieć, żeby się nie kleił do mnie? -Udawała biedną i poszkodowaną dziewczynę, która w każdej chwili mogła się rozpłakać. Zayn usiadł obok niej chwilę pogapił się w podłogę, aż wreszcie zaczął rozmowę.
-Byłem. I usłyszałem zupełnie co innego niż to co Ty mi mówiłaś.
-Jak to? Co on Ci nagadał?!
-Że to ty się do niego kleiłaś, siedziałąś mu na kolanach i mimo jego próśb nie zeszłaś, wręcz przeciwnie. Wczuwałaś się jeszcze bardziej. Perrie, wytłumaczysz mi to?
-Wierzysz komuś kto mieszka z nami 2 dni, a własnej dziewczynie nie potrafisz? Co z tobą Zayn?
-Powiedział też, że jest gejem i wcale go nie pociągasz. -Dodał mulat.
-Przecież On Cię okłamuje, Zayn! Przejrzyj na oczy!
-Perrie, powiedz mi prawdę.
-Mówię.
-WCALE NIE! -Zayn wstał i krzykną. Nie zniósł dłużej tych kłamstw. -WIEM, ŻE KŁAMIESZ !
-Uspokój się i siadaj! -Powiedziała podenerwowana i poprawiła włosy. Zawsze to robiła. ZAWSZE!
-Perrie, czy Ty nie rozumiesz co ja do Ciebie mówię? Albo mi powiedz prawdę, albo to koniec. -Zayn postawił jej ultimatum.
-Okej, to prawda. Bajerowałam go, całowałam i miałam nawet ochotę zaciągnąć do łóżka, ale przyznał się, że jest gejem i od razu odpuściłam. -Gdy to mówiła Malik usiadł na łóżku a w oczach miał łzy. Nie płakał, ale bardzo chciał.
-I co teraz? -Zapytał gapiąc się w podłogę.
-Przyznałam się przecież. -Blondynka lekko się zbulwersowała.
-Chyba dalej nie rozumiesz powagi tej sytuacji. Nasz związek właśnie się rozpada, a Ty zachowujesz się jak w przedszkolu. Perrie, może to już czas?
-Zayn, ale co masz na myśli?
-Może powinniśmy dać sobie trochę czasu, odpocząć od Siebie. Może całkiem powinniśmy to zakończyć.
-Ale.. na pewno tego chcesz? -Zapytała.
-Myślę, że tak będzie lepiej. Mam już dość twoich kłamstw, wiecznych kłótni przez to, że bajerujesz każdego kto Ci wpadnie w oko, a potem się wykręcasz, że byłaś pijana. Dość, rozumiesz? Jestem tym wszystkim zmęczony. Chciałbym normalnie żyć!
-Okej, spakuje swoje rzeczy i wychodzę. -Wstała i zaczęła pakować swoje rzeczy do walizki, którą wyjęła spod łóżka. 30 minut później była już gotowa. Malik zszedł z nią na dół, aby się pożegnać.
-Miłego życia z kolegą pedałem. -Otworzyła drzwi. -Aaa i jeszcze jedno. Wiesz, że byłam z Tobą dla kasy? -Na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek, który spowodował, że Zayn poczuł się okropnie. Widząc jak dziewczyna, którą kocha wsiada właśnie do taksówki i odjeżdża, łzy same płynęły mu z oczu. Trzasną drzwiami i skierował się do swojego pokoju. Na schodach spotkał Loczka.
-Ej, co jest stary? -Powiedział przecierając oczy.
-Przepraszam, pewnie nasze krzyki Cię obudziły. -Zayn gapił się w podłogę ukrywając łzy.
-Tak, ale to nic. I tak chciałem iść się napić. Co się stało?
-Gadałem z Perrie, zerwałem z nią, wyprowadziła się, wychodząc powiedziała, że była ze mną dla kasy, a ja.. Ja po prostu w to nie wierzę, czemu tak się stało? Przecież ja ją kocham. Albo kochałem. Harry, pomóż mi. -Jego duże, brązowe oczy patrzyły błagalnie na Harrego, który widział, że mulata zabolało to rozstanie. Poszli do kuchni, Harry zrobił ciepłe kakao, a Zayn w tym czasie opowiadał jak cudownie się przy niej czuł każdej chwili. Siedząc godzinę w kuchni, trochę się o sobie dowiedzieli. Trochę więcej niż przy rozmowie w salonie pierwszego wieczoru. Loczek czuł się tam jak w domu, a Zayna miał za przyjaciela.
-Okej, pora spać Malik. -Powiedział wstawiając szklanki do zmywarki. -Musisz się przespać. Dobrze Ci to zrobi.
-Jasne, dzięki wielkie. -Zayn uśmiechnął się do Loczka i poklepał go po ramieniu. Rozeszli się do swoich pokoi.

*********************
Taki krótki, wiem. Ale dzisiaj pojawi się jeszcze jeden, możliwe, że dłuuuuuugi :)
Przepraszam za blędy itd.

PRZYPOMINAM, ŻE NIE MAM NIC DO PERRIE <3

CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! :)
to motywacja !

piątek, 9 sierpnia 2013

Larry- Rozdział 4

*******************
NA SAMYM WSTĘPNIE OZNAJMIAM, ŻE NIE MAM NIC DO PERRIE, LUBIĘ JĄ I CIESZĘ SIĘ, ŻE JEST Z MALIKIEM, A TO CO PRZECZYTACIE NIŻEJ JEST TYLKO KWESTIĄ WYOBRAŹNI, KTÓRA POTRZEBNA JEST PRZY PISANIU IMAGINA!
*******************

Wieczór Harry spędził z Zayn'em i Perrie. Trochę lepiej się poznali i w sumie dobrze się dogadywali. Na chwilę zapomniał o Louisie i tej całej niezręcznej sytuacji, która nie dawała mu spokoju, aż do teraz.
-Okej, jak chcecie to siedźcie tu jeszcze, ale ja idę spać bo jutro do pracy. -Powiedział Malik i schodami pomaszerował do sypialni.
-A więc mieszkałeś tu w dzieciństwie, ale wyjechałeś do Chicago, teraz wróciłeś. Więc czemu nie zamieszkasz z rodziną. -Zapytała słodka blondynka siedząca na kanapie naprzeciw Loczka.
-Nie mam już rodziny. -Harry spuścił głowę w dół i utkwił swój wzrok w miękkim dywanie na którym trzymał stopy.
Perrie nagle wstała i usiadła obok niego. Bardzo blisko, wręcz za blisko. Jedną rękę położyła na jego kolanie, a drugą zaczęła bawić się jego loczkami.
-Cieszę się, że będziesz z Nami mieszkał. -Powiedziała przygryzając wargę.
-Właśnie, z WAMI. Perrie nie zapomniałaś o czymś? -Harry złapał jej rękę i odsunął ze swojego kolana.
-Zayn? Błagam Cię, jestem z nim tylko dla tego, że nie mam gdzie się podziać. Chciałam to skończyć, ale nie potrafię.
-No to będziesz jakoś musiała sobie poradzić sama bo ja nie mam zamiaru Ci w tym pomagać. Nie podrywaj mnie. -Harry dziwnie się czuł odrzucając ją od siebie, ale na litość boską. Piętro wyżej miała swojego chłopaka w sypialni!!! Coś z nią było nie tak czy to On powariował przez to mieszkanie z gejami?
-Podobam Ci się, widzę to. -Uśmiechnęła się lekko łapią go za rękę, właśnie wstawał z kanapy.
-Perrie przestań. Puść moją dłoń. -Ton Harrego nie był już taki przyjemny jak podczas rozmowy z Zayn'em.
-Jak będziesz mówił tym tonem to na pewnie nie puszczę. Pociąga mnie to... -Blondynka usiadła nanim rozkrokiem i zaczęła głaskać po głowie.
-Perrie do kurwy złaź ze mnie! Nie rozumiesz, że Ty nie podobasz się mi?
-Ale czemu kociaku? -Siedząc na nim dalej zaczęła go całować po szyi.
-BO JESTEM GEJEM! -Krzykną nerwowo. Od razu wstała.
-Nie mówiłeś nam o tym.... -Przeraziła się, poprawiła włosy i wytarła usta.
-Bo nie miałem po co. Odwal się ode mnie. -Harry idąc do swojego pokoju myślał o tym co powiedział. Czemu to powiedział? Nie wiedział sam. Przecież wcześniej mówił, że nie jest gejem... Gdy Perrie na nim siedziała, On przypomniał sobie o Louisie i coś poczuł. Wiedział, że nie może mu tego zrobić. Nie byli razem czy coś w tym stylu, ale nie mógł. Poza tym ta blondynka była z Zaynem. Loczek zaczął się zastanawiać czy powiedzieć o tym Malikowi, ale doszedł do wniosku, że da jej tydzień, aby od niego odeszła. Potem jej w tym pomoże, ładnie mówiąc.
Leżąc na łóżku już po kąpieli, Harry wziął do ręki telefon i wybrał numer Louisa.
L:Halo?
H:Cześć Lou, tu Harry.
L:Harry... Cześć, coś się stało?
H:Nie, wszystko okej, tylko potrzebuje z kimś pogadać.
L:Okej, wal śmiało. Jak nowy dom?
H:Całkiem spoko, gdyby nie brać pod uwagę dziewczyny właściciela, która już się do mnie przystawiała.
L:Serio? -Louis poczuł się wtedy trochę zazdrosny.
H:Siadła na mnie od razu jak tylko jej chłopak poszedł na górę. Zaczęła mnie całować i macać...
L:Yhym.
H:Ale ją odepchnąłem. -Harry słysząc, że Louis był trochę zły o tą sytuacje, szybko przeszedł dalej. -Czułem wtedy, że nie mogę Ci tego zrobić. Nie wiem kompletnie czemu, ale nie mogłem.
L:Na prawdę? Harry, nie musisz tego robić ze względu na mnie.. Ułóż sobie życie tak jak chcesz.
H:Właśnie to robię.
Harry rozłączył się i w natychmiastowym tempie ubrał na tyłek swoje czarne rurki, białe conversy i koszulkę. Wybiegł z domu zatrzymując pierwszą lepszą taksówkę. Poprosił o podwózkę pod dom chłopaków. Gdy tylko tam się znalazł spojrzał na telefon. Widział, że ma kilka nieodebranych połączeń od Tomlinsona. Zadzwonił do niego jeszcze raz, stojąc tuż przy drzwiach do jego domu.
H:Przepraszam, małe kłopoty z zasięgiem.
L:A teraz już masz zasięg?
H:Tak, najlepszy. -Stał tam i cieszył się jak małe dziecko. Wiedział, że ta chwila będzie wielką zmianą w jego życiu.
L:I co porabiasz ?
H:Marznę, otworzysz te drzwi?
L: Że co? Harry, gadasz głupoty, idź może spać.
H:Otwórz mi te jebane drzwi..
Loczek słyszał przez telefon jak Louis schodzi po schodach, gdy tylko otworzyły się drzwi w oczach Tomlinsona pojawiły się świeczki. Dopiero wtedy się rozłączyli.
-Harry.. Co ty tu robisz? -Zapytał cicho Louis.
-Zmieniam swoje życie. -Harry podszedł do Tomlinsona tak blisko jak tylko było to możliwe, spojrzał mu w oczy i namiętnie go pocałował.
-Ale przecież nie chciałeś.. -Po krótkiej chwili zaniemówienia Louis wreszcie przemówił.
-Wiem, ale doszło do mnie, że to jest to czego chcę kiedy tamta dziewczyna mnie bajerowała.
-Chyba muszę z nią pogadać. -Zaśmiał się Tomlinson zamykając za Harrym drzwi do domu.
Poszli do salonu i włączyli jeden z wielu ulubionych filmów młodszego. Siedzieli na kanapie bardzo blisko siebie trzymając się za ręce. Po jakimś czasie Harry zmienił pozycje i leżał głową na kolanach Louisa. Zasnął. Nawet nie wiedział kiedy. Tomlinson patrzył na niego przez dłuższą chwilę. Cieszył się, że Harry zrobił to co zrobił i nie mógł uwierzyć, że tak to wszystko się potoczyło. Trochę go pokiział po policzku a potem jakoś się ułożył obok niego i szybko usnął. Rano obudzili ich Niall z Liamem. Krzyki i skakanie po jądrach nie było najlepszym porankiem, ale gdy Harry zobaczył, że spał obok niego Lou, od razu zrobiło mu się cieplej w środku. Zjedli wspólnie śniadanie, a potem poszli na miasto. Harry kupił trochę ubrań, bo większość zostawił w Chicago. Na sam koniec Lou podwiózł go do domu i pożegnał skromnym buziakiem co Loczkowi nie wystarczyło i rzucił się na niego jak dziecko na lizaka. Sprzęgło wbijało mu się w brzuch, ale miał to głęboko gdzieś bo MUSIAŁ, ale to musiał pożegnać się z Louisem tak jak należy. Zobaczą się dopiero jutro... Już tęsknił, a ledwo przekroczył próg domu. Zadowolony wszedł do kuchni i zrobił sobie tosty podśpiewując jakąś piosenkę, którą usłyszał w radiu.
-Hej Loczek, coś taki zadowolony? -Zapytał Malik uśmiechając się do niego.
-Ooo, kiedy wróciłeś?
-Chwilę temu. Słuchaj bo Perrie mi mówiła, że wczoraj w salonie...
-No nie. -mruknął pod nosem Styles.
-Podobno się do niej przystawiałeś. -Dokończył Zayn.
-Tak Ci powiedziała? -Harry nie mógł uwierzyć w to jak kłamliwa była ta dziewczyna.
-No tak.
-To powiedziała Ci wszystko na odwrót. Bo to Ona siedziała na moich kolanach całując mnie po szyi.
-Nie przeszkadzało Ci to skoro nie zareagowałeś?
-Mówiłem, żeby przestała, ale odkleiła się dopiero wtedy kiedy jej powiedziałem, że jestem gejem.
-A jesteś? -Zapytał Zayn dla pewności.
-Tak, jestem. Dla tego jej nie bajerowałem ani nic, nie potrafiłbym. Jeżeli chcesz to mogę tu kiedyś zaprosić Louisa i go poznasz, a on potwierdzi to, że jestem gejem. -Zaproponował nerwowo Harry.
-Nie no, okej wierze Ci. Ona już nie raz takie numery odstawiała. Wygląda na to, że muszę z nią pogadać. Smacznego! -Zayn ulotnił się z kuchni, a Stylesowi ulżyło. Wieczór spędził na TT gadając ze znajomymi, których już dłuuuuugo nie widział. Chwilę przed snem zadzwonił do Louisa i poszedł spać.

****************
JAK JUŻ MÓWIŁAM, DO PERRIE NIC NIE MAM! TO TYLKO OPOWIADANIE, KTÓRE MA BYĆ CIEKAWE!! JEŻELI KOGOŚ URAZIŁAM TO WYBACZCIE MI, ALE MÓWIE KOLEJNY RAZ... LUBIĘ PERRIE I CIESZĘ SIĘ, ŻE JEST Z MALIKIEM! <3

Podoba się?
CZYTASZ to KOMENTUJESZ ! <3 Taką zasade przyjmuję :3
Kolejny rozdział jutro, może rano, a może wieczorem :)))

czwartek, 8 sierpnia 2013

Larry- Rozdział 3

-Dokładnie za godzinę widzimy się w szatni, jasne? Potem będziecie musieli dopłacać. -Powiedział Tomlinson do reszty zamykając swoją szafkę w szatni.
-No pewnie. Miłego! -Krzykną Niall i ruszył do wejścia na basen. Prawie się zabił na zakręcie. Liam ruszył tuż za nim, a Harry kulturalnie poczekał na przyjaciela.
-Mam nadzieję, że nikt się nie utopi. -Parskną śmiechem loczek idą obok Louisa.
-Módl się, żeby blondasek Cię nie podtopił! -Louis spojrzał na Harrego i lekko się uśmiechnął. Weszli do pierwszego basenu i zaczęli pływać. Louis kilkakrotnie przepłynął obok przyjaciela i ochlapał go wodą w celu rozbawienia, gdyż widział, że ten nie ma zbyt dobrego humoru.
-Coś nie tak Harry? -Zapytał podpływając do niego.
-Wszystko spoko, tylko te myśli w głowie.. Okropne.
-Wiem, też takie miewam.
Harry uśmiechnął się i ogarnął wzrokiem ludzi w basenie. Nagle zauważyła kogoś znajomego.
-Ej, czy to nie jest Jake? -Zapytał marszcząc brwi.
-Kurwa, co on tu robi... -Louis zmizerniał i miał ochotę zanurkować, żeby Jake go nie zauważył, ale było za późno.
-Cześć Louis, czemi nic nie mówiłeś, że będziesz na basenie? -Zapytał były Tomlinsona podpływając do niego i całując w usta jak gdyby nigdy nic.
-To była spontaniczna decyzja. -Powiedział Louis.
Harry widząc go z tym chłopakiem którego wręcz nie trawił miał nadzieję, że w końcu sobie pójdzie, ale oni zaczęli rozmawiać. Dziwne gilgotanie w brzuchu Loczka było zbyt silne, żeby mógł tam z nimi dalej stać. Nie wytrzymał i wyszedł z wody. Skierował się w stronę szatni. Louis nie wiedział co się stało i poszedł za nim.
-Harry, co się stało? Czemu się ubierasz? -Zapytał widząc jak Harry naciąga na dupę spodnie.
-Nic sie nie stało. -Powiedział szorstko loczek wpatrzony w ziemię.
-No chyba widzę, że coś jest nie tak! -Ton Louisa podniósł się, a wraz z nim głowa Harrego.
-Wszystko jest okej. Nie chce mi się pływać. Jadę do domu.
Tymi słowami Harry zakończył rozmowę trzaskając drzwiczkami od szafki i wychodząc z szatni. Louis stał tam jeszcze chwilę po czym jebnął ręką w szafkę wydobywając z siebie okrzyk złości. Wrócił na basen powiedzieć kuzynowi, że wraca do domu i wrócił do szatni się ubierać.Niecałe 30 minut później przekraczał próg domu. Rozglądnął się, ale Harrego nigdzie nie było. Musiał być u siebie w pokoju. Louis wszedł po schodach i stanął przed drzwiami do pokoju w którym był Loczek. Zapukał i lekko uchylił drzwi.
-Harry? -Zapytał Luois.
-Czemu wróciłeś? -Harry leżał na łóżku. Zdziwił się, że Louis przyjechał za nim do domu. Był pewny, że zostanie na basenie z tym swoich chłoptasiem Jake'iem.
-Mogę zadać to samo pytanie tobie. -Louis uniósł brwi siadając na łóżku obok Harrego. -Dowiem się co sprawiło, że w mgnieniu oka wyszedłeś z wody i wróciłeś do domu?
-Brzuch mnie rozbolał.
-Tak nagle?
-A czemu nie?
-Zrobić Ci herbaty?
-Nie, przeżyję.
-Harry, powiedz mi do kurwy co się dzieje.
-Dzisiaj na basenie widziałem jak się z nim całujesz, a w moim brzuchu zaszło coś dziwnego. Nie wiem z jakiego powodu. Dałeś mi buziaka na znak przyjaźni, to też miało jakieś znaczenie, a ja przecież nie jestem gejem! -Ton Harrego już nie był taki łagodny. -To się dzieje zbyt szybko Lou, wiesz to, prawda? Jake nie da Ci spokoju, a ja... JA NIE JESTEM GEJEM! -Harry wstał i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Louis siedział tam dalej i nie wiedział co ma robić. Zszedł do salonu i włączył jakiś film. Po 20 minutach ujrzał Harrego. Miał zaczerwienione oczy i wilgotne policzki. Louis mógł się więc domyślać, że młodszy płakał zamknięty w łazience.
-Dasz mi laptopa? -Zapytał poprawiając loki.
-Jasne. -Tomlinson podał mu laptopa i spojrzał mu w oczy. Jednak Harry nie zwrócił na to uwagi i szybko poszedł do swojego tymczasowego pokoju. Usiadł wygodnie na łóżku i przeglądał oferty wynajmu mieszkania czy coś w tym stylu. Jedna propozycja na prawdę go zaciekawiła. Jeden chłopak mieszkał w ogromnym domu z dziewczyną i szukali trzeciej osoby bo było tam zbyt pusto i cicho. Zapisał sobie jego numer na kartce i wsadził ją do kieszeni. Odniósł laptopa na dół i poszedł zrobić sobie coś do jedzenia. W kuchni zastał Blondaska z Liamem.
-Ooo, czyżby ktoś był zazdrosny o mojego kuzyna? -Zapytał Liam wsadzając do buzi kawałek marchewki.
-Nie wiem o czym mówisz. -Harry uśmiechnął się lekko i wyciągnął z lodówki jogurt, który chciał zjeśc w spokoju, ale że w kuchni nie było to możliwe to skierował się w stronę pokoju.
-Harry, czekaj. -Powiedział Liam.
-Co jest? -Loczek zachował spokój, ale miał lekkie obawy. Ton Liama był poważny, a jego wzrok również.
-Louis jest dobrym chłopakiem, jest moim kuzynem i nie pozwoliłbym, żeby ktoś go skrzywdził. Tak jak tamten debil, Jake.. Ale widzę, że Ty jesteś porządny. Lou opowiedział nam o tej akcji na basenie i zakładam, że byłeś po prostu zazdrosny.
-Ja zazdrosny? O Louisa? -Harry parsknął śmiechem. -Jest moim przyjacielem, nic poza tym.
-Nie pierdol bo wiem co widzę, tak?
-Ale zrozum, ja nie jestem gejem !!! -Krzyknął a zaraz po tym zauważył Louisa stojącego obok nich, który słuchał całej rozmowy. Spojrzał na niego i widział, że starszy ma łzy w oczach. Harry nie wiedział co robić więc poszedł na górę i wyciągną z kieszeni pomiętą już karteczkę z numerem do tego chłopaka od domu.
-Dzień dobry, czy rozmawiam z Zaynem Malikiem? Dzwonię w sprawie wynajmu pokoju w waszym domu.
....
-A więc do zobaczenia za tydzień. -Tymi słowami Harry zakończył rozmowę z właścicielem domu. Jutro miał iśc je oglądać, a za tydzień mógł się wprowadzać. Był zadowolony bo nie będzie musiał więcej słuchac docinek Liama, a Louis nie będzie przez niego cierpiał. Ułoży sobie życie z tym swoim Jake'iem i już. Zszedł na dół do salonu gdzie siedziała pozostała trójka.
-Jutro idę oglądać dom, a za tydzień się wyprowadzam. -Powiedział. -Będziecie mieli spokój.
Nikt nic nie powiedział, Louis nagle zmizerniał i utkwił swój wzrok w podłodze. Harry postał tam jeszcze kilka sekund, ale widząc, że niczego nowego się nie dowie poszedł na górę.
Następny tydzień minął bardzo szybko. Pogodził się z Louisem i razem zaliczyli kilka spacerów, seansów w salonie i miłych wypadów na miasto. Jednak traktowali się jak przyjaciele mimo tego, że oboje coś do siebie czuli. Nie wiedzieli czy to miłość czy po prostu zwykła przyjaźń, ale bali się. Oboje strasznie się bali. Nie chcieli siebie nawzajem stracić. Tego popołudnia Harry spakował swoje rzeczy i zniósł torbę na dół stawiając ją przy drzwiach. Zarzucił na siebie kurtkę i poprawił loczki. Liama i blondaska pożegnał krótkim uściskiem. Louis stał przed nim jak sparaliżowany i nie był w stanie się z nim pożegnać. Bał się, że gdy wyjdzie poza próg tego domu to już nie wróci. Harry wziął głęboki wdech, lekko oblizał wargi ze stresu i doszedł do wniosku, że musi już iść. Czekała na niego taksówka. Nachylił się w stronę Tomlinsona w celu złożenia buziaka na jego policzku. Niefortunnie trafił w kącik ust Tomlinsona co sprawiło, że zarumienił się, a jego brzuch znowu został opętany przez stado dzikich motyli, które nigdy nie dawały mu spokoju w takich sytuacjach. Louis spojrzał ostatni raz w oczy Harrego gdy ten odwrócił się bez słowa i skierował się w stronę taksówki. Zatrzaskując drzwi od samochodu wywołał łzy u Louisa. Nie wiedział...
W nowym domu pokój Harrego znajdował się na pierwszym piętrze. W zasadzie całe to piętro było do jego dyspozycji bo właściciel, Zayn Malik i jego dziewczyna Perrie, mieli swoją sypialnie i łazienkę piętro wyżej.
-Czegoś Ci potrzeba? -Zapytał Malik wchodząc do pokoju Loczka.
-Nie dzięki, piękny dom. -Harry położył torbę na łóżku w celu rozpakowania się.
-Dzięki stary, mam nadzieję, że będzie nam się dobrze razem mieszkało!
Zayn wyszedł, a Harry zamknął drzwi do pokoju. Rzucił się na łóżko przeglądając myśli i wspomnienia z Louisem w swojej głowie. Nie chciał się od nich wyprowadzać, ale wiedział, że tak będzie lepiej dla wszystkich. Cała ta sytuacja z Louisem nie dawała mu spokoju, wszystko działo się zbyt szybko. On przecież nie był jeszcze pewny co do niego czuje! NIE BYŁ GEJEM!

*************
Na dzisiaj to tyle :)
Przepraszam za błędy itd ale już mówiłam, ze pisać nie umiem xD
Jutro powinien pojawić się kolejny rozdział, ale nie obiecuję bo nie wiem cyz na rower nie pójdę na cały dzień :)

Jeżeli CZYTASZ to KOMENTUJESZ!
Nawet zwykłe 'next'..
Może nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale to jest wielka motywacja do pisania dalszych rozdziałów :)

Larry- Rozdział 2

-Mam nadzieję, że lubisz tosty i jajecznicę? -Tomlinson skierował to pytanie do Harrego kładąc na stole dzbanek z pomarańczowym sokiem.
-Tak, jasne. -Loczek uśmiechnął się i usiadł przy stole. Chwilę później wszyscy już jedli.
-Będziesz szukał jakiegoś mieszkania, albo coś Harry? -Zapytał blondasek konsumując już 2 tosta.
-Wygląda na to, że tylko to mi pozostało. Będę mógł skorzystać później z Waszego laptopa? Mój nie wyszukuje Wi-fi. -Powiedział Harry.
-Jasne, korzystaj ile tylko chcesz, czuj się jak u siebie. -Tomlinson szeroko się uśmiechnął i sięgną po szklankę z sokiem.
Rozmowę przerwało długie pukanie do drzwi.
-Kto to może być o tej porze? -Zapytał Liam robiąc dziwną minę. Blondasek był najbliżej drzwi więc posłusznie wstał i skierował się w ich stronę.
-LOUIS! DO CIEBIE! -Krzykną Niall gdy tylko je otworzył.
Louis więc wstał i poszedł zobaczyć kogo tam przywiało.
-Jake, co Ty tu robisz? -Zapytał zdziwiony.
-No to ja was zostawiam. -Blondasek wrócił do kuchni.
Louis stał w drzwiach z jakimś chłopakiem, który był dosyć przystojny. Nagle Tomlinson został przyciśnięty do drzwi i na miętnie pocałowany przez tamtego kolesia.
-Kto przyszedł? -Zapytał Liam.
-Jake. -Niall chyba nie był z tego powodu zadowolony.
-Kto to jest Jake? -Loczek był ciekaw.
-Były chłopak Louisa. -Wytłumaczył blondasek kończąc jajecznicę.
Harry na chwilę myślami znalazł się w innym świecie. Louis jest gejem? Czemu nic nie powiedział? To znaczy nic do tego nie mam, ale mógłby powiedzieć. To chyba ważne, nie? Takie myśli chodziły po głowie Loczka. Gdy tylko Louis wrócił do stolika Harry zaczął mu się przyglądać.
-Co jest? Coś nie tak? -Zapytał Tomlinson gdy tylko poczuł na sobie wzrok młodszego.
-Nie nic, tak się tylko przyglądam. -Harry utopił swój wzrok w jego oczach, a gdy tylko doszedł do wniosku, że trwa to zbyt długo na jego policzkach pojawiły się wielkie rumieńce, które chciał jakoś zakryć. Niestety nie umiał.
-Ktoś się tu zarumienił! -Powiedział Liam nieco dziecinnym tonem, który miał na celu speszyć Harrego jeszcze bardziej.
-Liam, jedz! -Krzyknął Louis.
-Co chciał Jake? -Zapytał Niall.
-Nic. Nie ważne. -Tomlinson wstał od stołu i skierował się w stronę salonu. Harry poszedł za nim. Usiadł obok niego na kanapie i delikatnie poprawił włosy.
-Jake to twój były chłopak, tak? -Zaczął rozmowę.
-Widzę, że w tym domu nic się nie ukryje. Tak, byłem z Jakiem prawie dwa lata, rozstaliśmy się kilka tygodni temu.
-Czemu? Wiem, że nie powinienem pytać, ale chciałbym się trochę o Tobie dowiedzieć, jeżeli mam tu mieszkać jeszcze kilka dni.
-Bo zdradził mnie z jakimś chłopakiem w klubie nocnym, a potem gdy chciałem go zostawić groził mi zabójstwem. Nie wyszło mu to, ale zabił moją matkę. Teraz przychodzi tu i liczy na wybaczenie całując mnie w drzwiach.
-Ja też kogoś straciłem. Dziewczynę. Dla tego też wyjechałem z Chicago. Ludzie którzy ją zabili, a przy okazji moją rodzinę chcieli zabić też mnie, ale uciekłem. Powiedzieli, że mnie znajdą... -Harry miał w oczach świeczki i był gotów płakać, ale powstrzymał się bo wiedział, że Lou na niego patrzy.
-Nie boisz się? -Zapytał brunet.
-Boje się, bardzo. Każdy dzień może być tym ostatnim. -Harry znowu zapatrzył się w jego oczy. Były piękne, a barwa hipnotyzująca. Ładniejszych oczu nie widział. Trochę dziwnie się czuł w obecności Tomlinsona. Sam nie wiedział czemu.
-Harry, masz coś do takich ludzi jak ja? -Zapytał Lou.
-Czyli jakich?
-Takich co wolą darzyć miłością osoby swojej płci?
-Czyli pytasz czy mam coś do Gejów? Nie, przecież też jesteś człowiekiem. Chociaż przyznam, że teraz trochę dziwnie się czuję z tą myślą.
-Okej, przepraszam. Jeżeli się boisz to mogę Cię omijać. -Powiedział Tomlinson w ramach uspokojenie nowego.
-Uspokój się. To twój dom, nie musisz mnie unikać. -Harry wstał i poszedł do swojego pokoju, a Louis został w salonie. Z oczu płynęły mu łzy gdy przypominał sobie te dwa cudowne lata z Jake'iem. Harry leżąc na łóżku zastanawiał się czemu tak bardzo zapatruje się w oczy Tomlinsona. Czyżby mu się spodobały oczy.. chłopaka? Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczył. Tak samo z jego uśmiechem. Pierwszy raz zobaczył uśmiech Lou w autokarze, ale zapamięta go na zawsze. Ktoś zapukał do jego drzwi.
-Mogę? -To był Louis. Wsunął do pokoju tylko głowę.
-Jasne, wchodź. -Harry podniósł się z łóżka. -Co jest?
-Nic, tylko chciałem Ci pewne sprawy wytłumaczyć. Ten dom należał kiedyś do mojej rodziny. Tata zmarł jak miałem 14 lat. Liam jest moim kuzynem, rok młodszym ode mnie, a Niall jego chłopakiem. Później poznałem Jake'a i razem z nim przeniosłem się do Chicago. Teraz znowu mieszkam tutaj i nie mam zamiaru się przenosić. Mieszkasz teraz z trzema gejami więc jeżeli Ci to jakoś przeszkadza to możesz się wyprowadzać, a jak nie to zostań tak długo jak tylko chcesz. Zawsze jedna osoba więcej i trochę weselej. To chyba tyle z tych ważniejszych spraw. Coś jeszcze chcesz wiedzieć?
-Louis, nie przeszkadza mi to, na prawdę. Jestem tolerancyjny. Co do pytań to tylko jedno. Oglądniemy coś? Mam ze sobą swoje ulubione filmy. -Harry poczuł, że może polegać na Tomlinsonie.
Chwilę później obaj siedzieli na łóżku i oglądali jeden z ulubionych filmów Harrego, które znał już na pamięć. Co jakiś czas Loczek spoglądał na Louisa, żeby zobaczyć jego oczy, a w zabawnych momentach filmu szukał uśmiechu na jego twarzy.
~Czy ja właśnie obczajam Louisa? Chłopaka? Przecież nie jestem gejem. Ale on ma piękne oczy, uśmiech. Przeżył równie straszną sytuacje jak i ja. Stracił najbliższych. I co to za dziwne uczucie w brzuchu????~ Takie myśli chodziły po głowie Harrego.
-Harry? -Tomlinson odezwał się w połowie filmu.
-Hmm?
-Mogę Cię traktować jako przyjaciela? -Zapytał nieśmiało.
-Myślę, że tak. -Harry lekko się uśmiechnął i znowu spojrzał w jego oczy.
Tomlinson przysunął się do niego i złożył delikatnego buziaka na jego policzku. Harry poczuł się trochę dziwnie, a to uczucie w brzuchu nasiliło się z potrójną siłą!
-Tak pieczętuję przyjaźń. -Szybko wytłumaczył Louis wracając na swoje poprzednie miejsce.
Harry się tylko uśmiechnął. Gdy wzrok Louis wrócił na telewizor, Loczek jeszcze chwilę mu się przyglądał. Ręką lekko dotkną swojego policzka.  Następnego dnia Harry zwlókł się z łóżka bardzo wcześnie i przygotował śniadanie dla wszystkich. Obudził ich, a chwilę później wszyscy byli już w kuchni. Usiedli do stołu i zaczęli się objadać.
-Jak dla mnie możesz zostać tu na stałe jeżeli tylko będziesz robił częściej te kanapki. -Powiedział Niall.
-To moje już Ci nie smakują? -Zapytał Liam z naburmuszoną twarzą.
-Oczywiście, że smakują. -Niall spojrzał na chłopaka i dał buziaka w policzek. Harremu najpierw wydawało się to dziwne, ale potem uznał, że mają do tego prawo. W końcu przecież mu nie przeszkadzali tym, że są gejami. Lubił ich, mimo tego, że znał ich ledwo 15 godzin.
-Ej co powiecie na to, żebyśmy się wybrali dzisiaj na basen? -Zaproponował Louis gryząc kanapkę.
-Jak dla mnie spoko, jest dosyć ciepło na polu. -Powiedział Harry i uniósł lekko kąciki ust w górę.
-Okej, to jemy i się zbieramy! -Blondasek był podniecony wypadem na basen i skończył jeść tak szybko jak tylko mógł.



*********************
Przepraszam za wszelkie błędy itd, ale w pisaniu opowiadań nie jestem zbyt dobra.
Jeżeli Ci się spodobało to zostaw po sobie jakiś komentarz, jeżeli nie, to też możesz ;)
Pisać kolejny rozdział? :)

środa, 7 sierpnia 2013

Larry- Rozdział 1

Historia opowiada o dwóch chłopcach, którzy mają za sobą ciężką przeszłość i oboje chcą się jej pozbyć, jak najszybciej zapomnieć o tym co im się się przydarzyło. Chcieli coś zmienić w swoim życiu, zacząć znowu się uśmiechać. Harry Styles pochodzi z Londynu, ale od kilku lat mieszkał w Chicago. Aż do dnia dzisiejszego. Loczek zarzucił na ramię ciężką torbę ze swoimi ubraniami i skierował się w stronę dworca, skąd miał wrócić autokarem do swojego rodzinnego miasta. Pogoda była koszmarna. Lało, a na dodatek wiało. Harry założył kaptur na swoje loki, które co chwilę zmieniały swoje położenie przez ten cholerny wiatr. Jakąś godzinę później stał przed wejściem do autokaru, którym miał jechać. Przed nim było kilka osób, a więc w kolejce miał chwilę na ponowne zastanowienie się. Jednak on już postanowił, że musi wyjechać z tego miasta tak szybko jak jest to możliwe. Wsiadł, zapłacił za swój bilet i rozglądną się za wolnym miejscem. Miał nadzieję, że będzie jechał sam, bez towarzysza na fotelu obok. Wypatrzył sobie idealnie miejsce pod koniec autokaru i zmierzył w tamtym kierunku. Nagle z siedzenie obok, którego właśnie przechodził podniósł się średniego wzrostu brunet z niebieskimi oczami.
-Hej, bagaże zostawiamy w bagażniku, żeby tutaj było więcej miejsca. -Powiedział i lekko się uśmiechnął.
-Ja jednak wolę mieć tę torbę przy sobie. -Harry zdjął kaptur poprawiając włosy i obczaił z góry na dół tamtego kolesia.
-Jak wolisz, ale nie narzekaj potem na niewygodę!
-Spokojnie, nie martw się o mnie. -Spojrzenie, które właśnie Loczek puścił tamtemu chłopakowi przerażało nawet jego samego. Usiadł wreszcie na swoim wypatrzonym już wcześniej fotelu, a obok położył torbę. Zdjął kurtkę i powiesił na fotelu przed nim. Miejsce to było zajęte, ale przez małe dziecko, które nawet nie dosięgnęłoby tej kurtki więc z tym problemu nie było. Musiał ją jakoś wysuszyć, była cała mokra. Autokar ruszył, ale niestety zrobiło się jakieś zamieszanie. Pani, która wsiadła na ostatnią chwilę nie miała miejsca. A raczej nic jej nie pasowało. Cały autokar był pełny i tylko fotel obok Harrego był wolny, ale starszej pani nie pasowało siedzieć tak daleko. Koniecznie musiała siedzieć blisko i widzieć drogę. Brunet, który wcześniej naskoczył na torbę Loczka wstał i ustąpił miejsca tamtej pani, a sam skierował się w stronę Harrego, który właśnie zsuną się niżej na fotelu i utkwił wzrok gdzieś za szybą, udając, że nie widzi chłopaka.
-A więc torba jednak będzie Ci trochę przeszkadzać. -Brunet się zaśmiał stojąc nad Harrym.
-Czyżby? -Zapytał ironicznie Loczek ściągając torbę na ziemie pod swoje nogi jednocześnie robiąc miejsce...tamtemu.
-Spędziły tą podróż razem więc może się przedstawię. Jestem Louis Tomlinson. -Powiedział wyciągając rękę do Harrego, który miał minę naburmuszonego dziecka.
-Harry. -Tylko tyle z siebie wydusił. Nawet nie spojrzał na nowego znajomego. Myślami był zupełnie gdzie indziej. W głowie ciągle krążyły mu słowa, które usłyszał tamtego wieczoru, którego też zdecydował wrócić do Londynu.
-Jedziesz do Londynu na wakacje czy na stałe? - Tomlinson widział, że Loczek do rozmowy się nie pali, jednak zagadał.
-A co Cię to interesuje? -Harry puścił mu piorunujące spojrzenie.
-Pytam z ciekawości. Całą drogę będziesz milczał?
-Może, masz coś przeciwko? -Harry znowu utkwił spojrzenie gdzieś za oknem, a Tomlinson na chwilę zamilkł. Co chwilę spoglądał na towarzysza, ale chyba nie wiedział jak do niego zagadać skoro nawet na tak proste pytania nie odpowiada. Pierwsza godzina minęła im wręcz cudownie. Obaj siedzieli nic nie mówiąc. Louis dłużej nie wysiedział.
-Nie jestem osobą, która potrafi siedzieć dwie godziny i nic nie mówić. Nie musisz mi się zwierzać, jak chcesz możemy zrobić tak, że tylko ty będziesz zadawał pytania skoro nie chcesz nic o sobie mówić, ale nie każ największej gadule z czasów szkoły siedzieć jeszcze jedną godzinę po cichu. -Na te słowa Bruneta, Harry odwrócił głowę w jego stronę i lekko uniósł brwi na znak zgody. Po chwili ich rozmowa się rozkręciła, a Loczek nie był już tak wrogo nastawiony do nowego kumpla. Dogadywali się świetnie i nawet nie zauważyli jak minęła kolejna godzina, a oni byli już na miejscu.
-No to chyba czas się pożegnać. -Powiedział Harry zapinając kurtkę przed autokarem.
-Tak, miło było Cię poznać Loczku. -Tomlinson puścił młodszemu oczko i skierował się w stronę przystanku autobusowego. Harry szedł na ten sam przystanek co on i czuł się trochę dziwnie. Miał wrażenie, że Louis zaraz się odwróci i uzna, że ten go śledzi. Na szczęście tak się nie stało. Jednak spotkali się chwilę później na przystanku i pogadali jeszcze chwilę. Śmieszne było też to, że wsiadali do tego samego autobusu.
-Okej, ja wysiadam. -Powiedział Loczek rozglądając się przez okna, czy to aby na pewno tu ma wysiąść.
-To zabawne, bo ja też. -Tomlinson wstał i poklepał Harrego po ramieniu.
-Mieszkasz tu? -Zapytał i znowu założył kaptur na swoje loki.
-Tak, w tamtym domu. -Louis wskazał palcem dosyć spory dom po drugiej stronie ulicy. -Ty też?
-Nie, nasz rodzinny dom się spalił i wszyscy wyprowadzili się do Chicago. Będę mieszkał w hotelu. I z tego co widzę to jest właśnie tutaj. -Przystanek na którym wysiedli znajdował się tuż pod bramą do wielkiego hotelu. Pożegnali się i rozeszli w swoje strony.
Harry wszedł do hotelu i załamał się widząc karteczkę z napisem BRAK MIEJSC... Załamany wyszedł przed hotel i usiadł na przystanku. To było jedyne miejsce gdzie nie padało. Położył torbę na ziemi, oparł ręce na kolanach i spuścił głowę w dół. Oglądał chodnik bo gdy tylko zamykał oczy przypominało mu się to o czym najbardziej w życiu chciał zapomnieć. Spoglądną przez krótką chwilę na dom do którego wszedł wcześniej Louis i widział, że ktoś stoi w oknie. Nie miał jednak pewności, że to Tomlinson więc znowu zaczął oglądać chodzik. Minęło trochę czasu gdy obok Harrego ktoś usiadł.
-A więc nie masz się gdzie podziać? -Głos brzmiał znajomo. Loczek uniósł głowę i zobaczył Louisa.
-No właśnie nie mam. Brak miejsc w hotelu. Gdzie jest najbliższy stąd? -Zapytał odgarniając loki z połowy twarzy.
-Przestań. Nie będziesz teraz jeździł po Londynie, jest późno. Chodź do nas. -Tomlinson wstał, poklepał młodszego po plecach i wziął jego torbę. Harry wstał i poszedł za nim. Do domu wchodził trochę niepewnie. Lou powiedział, że mam iść do NICH, a więc z kim mieszka? Ściągając buty widział jak dwójka chłopaków mu się przygląda. Podniósł wzrok z podłogi na ich twarze. Był tam jakiś blondynek i kolejny brunet krótko ścięty.
-Cześć, jestem Niall, a Ty? -Blondyn jako pierwszy odważył się coś powiedzieć i wyciągnąć dłoń w ramach powitania.
-Ja jestem Liam, miło Cię tu widzieć, Louis trochę o tobie opowiadał. -Powiedział ten drugi.
-Jestem Harry, nie macie nic przeciwko, żebym tu przez chwilę został? -Loczek niepewnie zapytał i uścisnął ich dłonie.
-Każdy jest u nas mile widziany. Chodź pokażę Ci pokój, mamy jeden wolny. -Niall zabrał torbę Harrego i poszedł schodami w górę, Loczek tuż za nim. Weszli do pokoju na końcu korytarza. Był piękny. Na ścianach wisiały cudowne obrazy, które chyba robił ktoś  z ich rodziny bo były podpisane TOMLINSON. Harry ogarnął szybko wzrokiem swój tymczasowy pokój i zszedł razem z Blondaskiem do kuchni, gdzie Liam z Louisem właśnie gotowali kolację.