Liczba wyświetleń

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Larry- Rozdział 6

L:Będę o 15.
H:Okej, jak coś to pisz.
Loczek z samego rana rozmawiał z Tomlinsonem, który zaprosił go na mały wypad. Mieli spotkać się pod nowym domem Harrego o 15 i iść gdzieś na miasto. Schodząc do kuchni Loczek wyjebał się na schodach.
-Nic Ci nie jest?? -Zapytał zaaferowany Zayn, który był wtedy w kuchni.
-Nie, jest okej. Dzięki. -Podniósł się i razem z Malikiem powędrował do kuchni oglądając swoje nogi, czy na pewno nic mu nie jest. Zjedli śniadanie, troche pogadali, a potem Malik wyszedł do pracy, a On został sam w wielkim domu. Nie było tam już Perrie, która mogła na niego wyskoczyć z rękami z każdej chwili. Wreszcie mógł się rozebrać i pochodzić chwilę nago, tak jak lubił najbardziej. Gdy był goły, czuł, że jest czysty, że żyje w zgodzie z naturą. Nie wiedział sam skąd u niego takie przekonania, ale lubiał siedzieć bez majtek na kanapie oglądając film, albo jeść obiad.

**********
-I jak z tą dziewczyną? -Zapytał Louis gapiąc się w chodnik. Szli właśnie na miasto, a gdy zapadła cisza, postanowił o to spytać.
-Wyprowadziła się. Zayn z nią zerwał i teraz mamy wielki dom tylko dla siebie. -Harry uśmiechnął się patrząc jak na twarzy Tomlinsona znowu gości usmiech. -Wpadnij kiedyś to coś oglądniemy.
-Okej, ale nie znowu ten twój ulubiony film! -Zaśmiał się Lou.
Szli dosyć długo i ciągle o czymś rozmawiali. W pewnym momencie Harry złapał Louisa za rękę i spojrzał na niego. Widział, że się tego nie spodziewał. Ale po chwili Tomlinson się uśmiechnął, a Harry odetchną z ulgą.
-A dowiem się gdzie idziemy? -Zapytał Styles.
-Jesteśmy na miejscu. -Powiedział unosząc głowę w górę.
Stali pod wielkim London Eye, które znajdowało się w centrum Londynu.
-Ale Louis, jest zamknięte. -Harry zauważył tabliczkę z napisem DZISIAJ NIECZYNNE. -Widocznie coś musiało się popsuć.
-Aaaaaalbo, ktoś zarezerwował je na dzisiejszy wieczór. -Tomlinson uśmiechnął się szeroko do Loczka, a chwilę później rozmawiał już z ochroniarzem. Wielki goryl pilnujący London Eye wpuścił chłopców do środka.
-Poważnie?! -Harremu oczy wyszły na wierzch. W środku kabiny do której weszli znajdował się stolik z pysznie wyglądającą kolacją dla dwojga, świecie, wino, jakieś kwiaty, a nawet małe radyjko jakby chcieli posłuchać muzyki.
-Podoba się? -Tomlinson miał nadzieję, że Harry był zadowolony.
-Czy się podoba? Louis, nikt nigdy wcześniej czegoś takiego dla mnie nie zrobił! Jest idealnie, dziękuję. -Harry miał świeczki w oczach, ale powstrzymał się od płaczu. Podszedł do Louisa i złożył na jego policzku małego buziaka, który był wyrazem wdzięczności. Usiedli przy stoliku. Louis otworzył wino i polał do kieliszków. Dał znak ochroniarzowi i wtedy wielkie koło młyńskie zaczęło się powolutku poruszać. Minęło 10 minut i zdążyli zjeść już zupę, gdy się zatrzymali. London Eye było cudownie oświetlone, było już ciemno, a ich kabina znajdowała się dosłownie w środku, na samej górze. Louis wstał od stolika, a zaraz za nim Harry. Stanęli przy szybie i podziwiali Londyn.
-Wiesz co? Mieszkałem tu całe dzieciństwo, a nawet dłużej, ale teraz jestem tu pierwszy raz. -Powiedział Tomlinson.
-Poważnie? Ja byłeś jakiś rok temu. Ale to nie to samo co teraz. -Uśmiechnął się Harry.
-Wtedy byłeś w dzień? Racja, wieczorem lepsze widoki, ładniejsze.
-Nie, to nie to. Teraz jest lepiej bo jestem tu z Tobą. -Harry spojrzał mu w oczy i czuł rękę Louisa na swoim tyłku. Ich twarze zbliżyły się do siebie na odległość dosłownie 2 albo 3 centymetrów. Louis przechylił lekko głowę w lewo, zamknęli oczy, a chwilę później ich usta złączyły się pięknym, długim pocałunkiem. W tej samej chwili nad ich głowami pojawiły się sztuczne ognie. Nie wiele, ale wystarczająco, aby oboje zapamiętali tę chwilę do końca swojego życia. Stali tak jeszcze chwilę, wtuleni w siebie, oglądając Londyn. Potem wrócili do stolika i rozkoszowali się pysznym kurczakiem z frytkami. Dużo rozmawiali. Opowiedzieli sobie nawzajem o swoim dzieciństwie. Okazało się, że chodzili do tego samego przedszkola, że Louis skończył je dwa lata wcześniej, więc na pewno razem się nie bawili. Strasznie dużo się śmiali, dogadywali się. Wiedzieli o tym bardzo dobrze. Zostali dla siebie stworzeni i nie myśleli o tym co pomyślą o nich ludzi, gdy zobaczą ich chodzących za rękę, całujących się. Czuli coś do siebie i cieszyli się sobą. Po Romantycznej kolacji Louis zamówił taksówkę i podjechali pod dom Harrego, w połowie.
-Świetnie się dzisiaj bawiłem. Dziękuję, że to dla mnie zorganizowałeś Lou. -Powiedział Harry.
-Nie ma sprawy, teraz już wiem na pewno. -Uśmiechnął się Tomlinson łapiąc go za rękę.
-Co wiesz?
-Kocham Cię Harry. -Louis mówiąc to widział jak Harry czerwienieje na twarzy więc dał mu tylko buziaka i wsiadł do taksówki. Był zadowolony z tego, że wreszcie to powiedział. Loczek usiadł na schodach przed domem i trochę myślał. Zastanawiał się czemu nie powiedział mu tego samego? Może tak nie czuje? Ale wydawało mu się przecież, że... Nic już nie wiedział. Zbyt duży mętlik w głowie. Jednak miał wielkiego banana na twarzy przypominając sobie tą sytuację przez resztę wieczoru.

3 komentarze:

  1. aww jak słoodko, kiedy następny rozdział? ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Jutro rano może mi się uda, a jak nie to jeszcze dzisiaj przed snem coś z telefonu napiszę ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. super <3 zajebiste czytam i komętuje karzde o Larrym <3 piękne <3

    OdpowiedzUsuń