Liczba wyświetleń

czwartek, 29 sierpnia 2013

Larry- Rozdział 11

Louis siedział w radiowozie czekając, aż cały ten koszmar się skończy. W samochodzie siedział też Zayn. Cała ekipa policyjna dojechała na miejsce i szybko się rozproszyli na całym terenie. Nie mogli pozwolić na to, żeby poszukiwany ich zauważył albo usłyszał. Musieli zrobić to po cichu i spokojnie. Mieli swój tajny znak, na który mogli atakować.
-Jak myślisz, dadzą radę? -Zapytał nerwowo mulat odpinając pas na tylnym siedzeniu.
-Mam nadzieję, że nic mu nie jest. -Tomlinson siedział jak na kazaniu, oczy miał pełne łez, a w głowie najstraszniejsze scenariusze. Po jakichś 20 minutach było już po wszystkim. Do radiowozu podszedł jeden z policjantów mówiąc, że Tomlinson może zobaczyć Harrego. Lou wysiadł niepewnie ocierając mokre policzki od łez. Wszedł do starej fabryki, w wejściu minął się z tym mordercą, którego miał ochotę zabić, jednak to byłoby dla niego zbyt proste. Należała mu się większa kara. Z daleka widział Harrego siedzącego na fotelu. Był coraz bliżej niego a jego płacz był coraz bardziej głęboki. Stojąc tuż przed nim, nie mógł opanować swoich emocji. Lou ryczał jak małe dziecko, upadł na kolana, i skulił głowę w dół. Nie mógł patrzeć na Loczka w takim stanie. Wszędzie krew. Miał połamane palce, podziurawione nogi, złamany nos, prawie odcięte ucho i rozcięte policzki, nie mówiąc już o ciosach młotkiem w brzuch i kolana. Styles wyglądał okropnie.
-Cześć Lou. -Powiedział szeptem Loczek.
-Harry... -Louis nie był w stanie nic powiedzieć przez łzy. Przytulił się do Harrego uważając na wszystkie jego uszkodzenia, a potem zabrała go karetka. Louis pojechał taksówką z Zaynem do szpitala gdzie leżał Harry. Siedział z nim przez całą noc, aż w końcu się obudził.
-Jak się czujesz? -Zapytał Tomlinson.
-Żyje, ale wszystko mnie boli. -Uśmiechnął się lekko Harry.



****************
Krótki, na szybko.
Przepraszam za błędy itd.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! <3

2 komentarze: